Rozzłoszczona
blondynka wsłuchiwała się w bezsensowny bełkot Tsunade. Mówiła o tym, że jest
nierozważna chcąc iść się zemścić. Sama. Na tak potężnej grupie. Na dodatek
Sasuke Uchiha.. Jeden z najlepszych shinobi liścia! A raczej missing-nin
Konohy. Lecz to było nieważne, Temari i tak by poszła. Niezależnie czy
spodobałoby się to Hokage, Kazekage czy samemu Bogu. Gdy ona sobie coś
zaplanuje – nie ma zmiłuj, nie ma przebacz. Wtem w biurze pojawił się nie kto
inny, jak Shikamaru i Naruto. Nara , jak zwykle znudzony. Uzumaki
podekscytowany i zdeterminowany, krzyknął, że chce wyruszyć z blondynką. W
końcu będzie miał okazje walczyć z Sasuke, jego poglądy się zmieniły. Już nie
chciał go ratować czy sprowadzić do wioski, teraz chciał go zabić. Udowodnić
mu, że jest od niego lepszy, silniejszy.. że nie jest bezwartościowym
jinchurik, że nie jest naiwny i głupi. Nawet Sakura poparła go w tej kwestii.
Jej uczucia względem Uchiha wygasły, zaczęła interesować się Naruto, ku jego
uciesze zresztą.
Tsunade westchnęła.
Uwierzyła w nich, trzech potężnych shinbi. Shikamaru, geniusz. Lisiaty o potężnej
sile. A Temari? Wspaniała jouninka z Wioski Piasku. Spojrzała na swoją
asystentkę, Shizune. W odpowiedzi dostała stertę papierów dotyczących nowej
misji „Zemsty na nowej, wspaniałej i pewnie niepokonanej grupie Sasuke Uchiha,
zdrajcy wioski.” Okropnie długa i beznadziejna nazwa nawiasem mówiąc. Kage
podpisała je wszystkie w nadzwyczajnie szybkim tempie, spojrzała na zegarek.
- Siedemnasta piętnaście. – wyprzedził ją Nara. – Wyruszymy jutro
o świcie.
Hokage spojrzała
na niego z chęcią mordu. Nie będzie tu
żaden gówniarz rozkazywać, no nie będzie! Ale spokojnie, spokojnie. Nie mogę
okazywać agresji w stosunku do podwładnych przy gościu z Suny. –
zmarszczyła nos, ponownie westchnęła.
- Niech tak będzie. – powiedziała cicho, gdy to uczyniła
wszyscy się rozeszli. Naruto był jakiś przygaszony, jakby nie był pewny swojego
wyboru.
Każdy shinobi
rozszedł się na jednym ze skrzyżowań alej. Jinchurki poszedł na ramen, brunet
do domu by z tarasu popatrzeć w gwiazdy, chociaż wolałby chmury. Takie puszyste
i bialutkie.. Leniwe jak on. Dostał dreszczy, gdy pomyślał, że parę miesięcy
spędzi z Uzumakim. Perspektywa bycia przy kunoichi, niezależnie od pory dnia
jakoś bardziej mu odpowiadała. Był on jednak lekko zaniepokojony jej zmianą,
zmianą na gorsze. Śmierć brata naprawdę musiała ją zaboleć. W końcu z byle
powodu by nie płakała. Nie ma nic gorszego niż stracić bliską osobę, jego
ojciec sam niedawno zginął. Wcześniej jego nauczyciel.
Ciekawe co u Kurenai i
małego. Nie będę ich sporo czasu widział. – władca cieni spojrzał w niebo. Nie wypada bym teraz tam poszedł. Wytrzymają
chwile beze mnie. Dłuższą chwile. Parę tygodni. Czy tam miesięcy… Oj,
Shikamaru, w coś ty się wpakował. Nie będzie Cię bardzo długo w wiosce i
codziennie będziesz narażał życie. Wszystko przez kobietę. Upierdliwe to…
W tym samym czasie
Temari siedziała w jej tymczasowym mieszkaniu. Odkąd pamiętała zawsze
przebywała tam. Westchnęła patrząc w widoki za szybą. Czy ta wioska nawet nocą musi być taka ruchliwa? - zapytała w myślach. Uniosła kącik ust,
zasłoniła rolety w każdym oknie. Ruszyła ku łazience, gdy już tam była
spojrzała w lustro. Nie była wcale taka brzydka, dopiero teraz sobie to
uświadomiła. Zawsze dziwiła się, gdy połowa płci przeciwnej z jej wioski
wgapiała się w nią bezmyślnie. Prawdę mówiąc nie tylko w jej osadzie, a nawet
podczas wojny wielu kompanów z dywizji ją podrywało! Uważała to za rzecz
niedopuszczalną, mimo to w duchu śmiała się z tego. Ponownie westchnęła.
Rozebrała się i wskoczyła pod prysznic.
Wyregulowała letnią wodę, musiała się jakoś otrząsnąć. W najbliższym
czasie zaczną się walki na śmierć i życie…
***
Dwudziesta trzecia a ja modlę się na
ramenem. Czy dobrze robię? – pomyślał lekko zrezgynowany Naruto nadal
konsumując posiłek. Zza jego pleców usłyszał spokojny głos Sakury mówiący „Nie
przejmuj się Naruto. Zasłużył na to.” Odpowiedział lekkim uśmiechem. Ostatnio
jej nie poznawał, stała się trochę radośniejsza, bardziej otwarta. I nie biła
go tak często co było sporym plusem. Różowo-włosa przysiadła się do niego, ze
szczerym uśmiechem przyglądała się mu.
- Musisz mu pokazać kto tu rządzi! – krzyknęła entuzjastycznie.
Zwróciła się do szefa baru, Teuchiego – Prawda?
- Oczywiście! W końcu to nasz przyszły Hokage. – na te słowa
blondynowi zaśmiały się oczy. Cieszył się, że ktoś w niego wierzy. Skończył
jeść, pożegnał się z towarzystwem i wrócił do domu. To będzie ciężki okres…
Styl masz dobry, a co do fabuły i "wyglądu" paringu to się okaże.
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://shippuuden.pl/user/fanfic.php?lookup=43693
łoo!! Kilka miesięcy w obecności Uzumakiego i Temari, biedny Shikamaru zwariuje z nimi!! Oby tylko nasza Temcia nie stała się taka jak Sasuke, no i niech Naruto skopie zadek dla tego gbura, niech pokaże jak walczy przyszły Hokage!! Super, no i trzymam za słowo, że następna noci pojawi się BARDZO szybko i niech będzie dłuższa. Błagam!! Dzięki, że powiadomiłaś, nie przeszkadza mi, że na moim blogu, reklamuj się!!
OdpowiedzUsuńWyczuwam w twoim opowiadaniu poważną atmosferę...czy to źle? Myślę ze tak narazie powinno być , skoro Kankuro umarł a Temari,Schikamaru i Naruto wyruszają ryzykować życie. Podoba mi się twój styl , czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Te dwie noty, które do tej pory przeczytałem zapowiadają bardzo ciekawą historię ;] Biorę się zaraz za trzecią cześć, więc złap uśmiech na twarzy, i zacznij tworzyć nad kolejnymi częściami :) Przemilczam atmosferę dwóch denatów :P No i zapraszam do mnie na nową partyjkę kaca: http://skacowanyshikamaru.blogspot.com/2013/01/kac-cz-10_3006.html#comment-form
OdpowiedzUsuń