wtorek, 26 lutego 2013

Ważna informacja.

A nawet dwie ! :D Proszę o uwagę, nie będę powtarzać.

1.
Brak weny = brak notki. Musicie poczekać dłuższą chwilę...

2.
*reklama* ZAPRASZAM NA http://www.yourpassion.pun.pl/ !!! GŁÓWNIE DLA OSÓB KREATYWNYCH, OBOJĘTNIE CZY LUBISZ HARREGO POTTERA, NARUTO, BLEACHA CZY NAWET ŻÓŁWIE NINJA. Forum się dopiero rozkręca, jest parę fajnych pomysłów, ale brakuje userów. Jestem dostępna pod nickiem Pedo~


Nie zapomnijcie o blogu Gapp's wife. Coraz mniej wejść strasznie jest mi smutno z tego powodu :< Na dodatek tylko jeden komentarz do wale w tynkowych łanszotów.. Jeśli przeczytaliście i nie podobał się wam, to proszę - napiszcie co w nim nie tak, człowiek uczy się na błędach. Amen. Ave szatan.

Drugi, mniej poważny blog : szkola-ukryta-w-tokio.blogspot.com

czwartek, 14 lutego 2013

` Walentynkowe historie. (oraz z okazji ponad tysiąca wyświetleń)

Jak mówi nazwa.
Jestem naprawdę zaskoczona, że zaszłam tak daleko. Q___Q Dziękuje . *-*
Lecz mam zły humor. Why? Nie, nie walentynki (chociaż w sumie.. forever alone) chodzi o to, ze nieźle mnie wkurwili w szkole. Ostatnia lekcja - (o zgrozo!) religia. Pieprzenie o aborcji. Lepszego tematu nie mogła stara kurwa znaleźć. NO SORRY, ŻE TAK BRZYDKO MÓWIĘ, ALE JEŚLI LEKCJA POTRWAŁABY O MINUTĘ WIĘCEJ TO ROZJEBAŁABYM JEJ ŁEB.... Chodzi o to, że ja mam swoje poglądy i jestem z nich dumna, nikt mi ich nie zabierze. A na dodatek jestem osobą nietolerancyjną, więc odbieram wszystko co kłóci się z moją polityką, co najmniej źle i agresywnie.
Miało być o dwie historie więcej, ale nie zostały dostarczone. T^T W nawiasie napisany jest autor danej opowieści.
Miłego czytania :*


Historia I (autorka Eff, dziękuje <3)

- Czemu mnie tu przyprowadziłeś, Gaara? - mruknęła cicho szatynka unosząc brew ku górze. Czerwonowłosy jednak nic nie odpowiedział. Z reguły nie był przy niej gadatliwy. Taak, nareszcie była okazja, kiedy trenowali razem rozpadało się, więc Gaara nie mówiąc nic, poprowadził do domu Matsuri. Zawsze się w niej podkochiwał, niezła laska z niej była w sumie, tylko miała trochę małe cycki, ale w sumie..lepsze to niż cycki Tsunade. Usiadł sobie wygodnie na kanapie i wskazał ręką na miejsce obok by dziewczyna usiadła. Ona dość nieśmiało usadziła się przy boku niebieskookiego. Był całkiem fajny, tylko przy niej dość mało mówił. Było jej trochę przykro, że przy innych zachowuje się inaczej, a przy niej jest taki osowiały. Zamienili teraz może ze dwa słowa, po czym No Sabaku spojrzał jej głęboko w oczy. Matsu niezbyt zrozumiała o co mu chodzi, nie była dobra w takich rzeczach, aż do..Czerwonowłosy pocałował ją lekko w usta. Ona płaczliwie oddała pocałunek i się zaczęło. Gaara posadził ją u siebie na kolanach i połączył ich wargi. Po chwili jego język przesuwał się po jej wnętrzu ust. To było nieco ohydne, ale i pociągające. Pomyślała, co może się stać za chwilę, ciarki przeszły jej po plecach, jednak postanowiła się zdać na niego. On raczej nie myślał teraz o niczym, błądził dłońmi w jej brązowych włosach i zatapiał swój język z jej językiem. Nie minęło kilka minut jak rozpiął jej wilgotną bluzkę. Zsunął ją z niej aż do bioder. Za moment zdjął jej spodnie. Matsuri jakoś dziwnie nie chciała współpracować. Próbowała zaciskać nogi, ale nie udawało jej się, bo siedziała okrakiem na kolanach Gaary. Chłopak zdjął sobie sam bluzkę i resztę ciuchów. Oboje zostali w samej bieliźnie. Położył się na kanapie, po czym rozpiął jej stanik i ułożył ją na sobie. Pozostała w samych majtkach, co ją onieśmieliło, bo na jej bladych policzkach pojawiły się rumieńce. Jego zaś to jeszcze bardziej podnieciło. Obie dłonie powędrowały na jej piersi i zaczęły je ugniatać i podszczypywać. Oddech Matsu gwałtownie przyspieszył, nie wiedziała, że wkrótce jeszcze bardziej przyspieszy. Zaczął zaciskać usta na jej szyi oraz obojczykach. Jego bokserki wzniosły się lekko. Jedną ręką sunął po talii szatynki, aż do bioder i do wewnętrznej części ud. Zaczął je gładzić i łaskotać. Dziewczyna mimo swojej nieśmiałości i strachu zaczęła się domagać by wreszcie ręka trafiła na odpowiednie miejsce.
- Gaa.. - nie zdążyła dokończyć kiedy jego lodowata dłoń ułożyła się w jej wilgotnych majtkach. Zaczął szczypać ją i poruszać się w niej palcem. Jednak nie chciał żeby teraz doszła. Zsunął z niej koronkowe majtki i swoje bokserki i wszedł w nią gwałtownie. Matsuri jęknęła głośno i zarumieniła się bardziej. Po chwili jęczała już coraz szybciej i głośniej. Gaara również jęczał i stękał. Dłońmi macał jej małe piersi jednocześnie wchodząc w nią i wychodząc. Matsu zaraz doszła, jednak wiedziała, że czerwonowłosy nie skończy póki sam nie dojdzie. Jednak nie trwało to długo. Jeszcze kilka pchnięć i niebieskooki opadł zmęczony i zasnął. Tymczasem Matsuri ubrała się w bieliznę oraz jego suchą bluzę z szafy i siedziała w kuchni nie wiedząc co ma do chuja zrobić.


Historia II (autorka Gapp's wife)
- Shikamaru, co ty...?!
Ten nic nie odpowiedział, a uśmiechnął się szeroko. Nie rozumiała o co chodzi, była stanowczo za blisko - obejmował ją mocno. Piękna sceneria, las pełen pachnących kwiatów i dojrzałych owoców na granicy Kraju Dźwięku z Krajem Rzek. Akurat wracali z misji sojuszu, Temari jako ambasadory Piasku szła wraz z Narą ku Konosze. W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie, zaczął mówić o uczuciach względem wielu ludzi i tak po prostu ją przytulił.
Teraz stali tak wpatrzeni w siebie, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu głos zabrał Shikamaru szczerząc się.
- Temari... Wesołych walentynek. - rzucił i cmoknął ją w policzek. Reszta drogi minęła w ciszy która otaczała dwóch zakochanych w sobie ludzi.


Historia III (autorka Gapp's wife)
- Na-Na-Na-Na-Naruto-kun...! - jęknęła brunetka w stronę swojej życiowej miłości. - Bo... Wiesz... Bo... Dziś walentynki i.. i.. - wyburczała pod nosem rumieniąc się, nie wiedziała jak skończyć. - Dziś s..są walentynki i.. i wiesz...
- Tak, wiem, Hinata-chan! - krzyknął niemalże na całą wioskę blondasek, machnął dłonią - Właśnie umówiłem się z Sakurką. Nara, Hinata! - pożegnał się po czym zniknął. Dziewczyna tak się załamała, że się zabiła. 



Historia IV (autorka Gapp's wife)
- Yahiko, muszę Ci coś powiedzieć! - krzyknęła zrozpaczona niebieskowłosa kobieta, mokra od deszczu.Wiedziała, że niebo ją żałuje. Ją i jej przyjaciół, Yahiko i Nagato. Jutro ma się odbyć spotkanie z władcą Amegakure, Hanzou. Wiedziała, że ktoś z nich zginie - Nie chcę by któryś z was umarł, nie możemy tak ryzykować...
- Ani mi, ani Nagato nie stanie się nic złego - zaczął. - a nawet jeśli to wroga dywersja to w słusznej sprawie!
- Zaryzykujesz? Nie możecie mnie zostawić. Poza tym..
- Ci... Nic się nie stanie! - dodał głośniej, uśmiechnął się wesoło i przysunął do złotookiej. Ta z lękiem wtuliła się w jego tors, napawała się jego zapachem jak gdyby to ostatni raz była blisko.
- Boję się. - rzuciła tępo gapiąc się w niebo, ogromne pioruny strzelały w małe domki na obrzeżach Amegakure. W końcu kobieta otrząsnęła się i oderwała się od partnera.
- Ej Konan, nie smuć się! - krzyknął kładąc dłoń na jej ramieniu. - Przecież dziś są walentynki, a ty martwisz się jutrem. Nie z takich kłopotów wychodziliśmy cało... Prawda! - stwierdził, zaczął grzebać po kieszeniach. - Jeśli umrę, Nagato się Tobą zajmie. - zażartował śmiejąc się. Takich "dowcipów" nienawidziła najbardziej, nikt nie mógł zastąpić Yahiko.
- Nawet twoim dzieckiem? - zapytała krzyżując ręce na piersi.
- Dzieckiem? - zaśmiał się, lecz nagle go oświeciło. - Konan, ty... Jesteś w ciąży?
Nie czekał długo na odpowiedź, złotooka chwyciła jego dłoń i położyła na swój, jak na razie, płaski brzuch. Widać, że się ucieszył. Niesamowicie. Pocałował ją czule w usta tuląc. Nastał nowy dzień...
„Jak gdyby to ostatni raz była blisko...


Historia V (autorka Gapp's wife - jedyne z czego jestem średnio zadowolona)
Wstać. Przeżyć. Iść spać. Naprawdę? – tak się nie da, to niemożliwe. Prędzej czy później i tak się zakochasz. Szczęśliwie czy nie i tak to nadejdzie. Poznałem dziewczynę. No dobra, przez dłuższą chwilę. Parę dni. Dokładniej, trzy miesiące wgapiałem się w nią. Zawsze w poniedziałek, środę i sobotę bywała w jednym z supermarketów. Miała charakterystyczną jasnoniebieską czapkę. Zimówka. Zima w tamtym roku zaczęła się wyjątkowo szybko, bo w listopadzie. Ludzie ogrzewali się gorącą czekoladą bądź swoją drugą połówką. Strasznie dołujący widok – szczęśliwcy wtuleni w siebie nie zwracający uwagi na minusową temperaturę, szepczący sobie słodkie słówka. Żenada i tak skończy się to szybciej niż zaczęło. Zaczną się kłopoty, kłótnie. Na końcu i tak dziewczyna pójdzie do rodziców czy przyjaciółek, a chłopak będzie pił najtańsze wino twierdząc, że to ostatnia butelka. Stoczy się, a kiedy zahaczy o dno – historia się powtórzy. Pozna nową, cudowną kobietę. Straci dla niej rozum, zapomni o przeszłości, zacznie nowy rozdział. I nie wiadomo czy stwierdzi, że to jest „to” i nastąpi happy end. Wychodzi na to, że każdy musi choć raz zakochać się nieszczęśliwie. Właśnie tego się obawiałem, rozważałem każdą możliwą opcję. Zawsze o tej samej godzinie siedziałem na ławce przy kwiaciarni i szukałem niebieskiej czapki. Dopiero po miesiącu obserwacji odnalazłem jej oczy, spojrzałem na twarz. Nie była zbyt stara, na oko dziewiętnaście lat. Czerwone, lekko przelęknione oczy zza okularów patrzyły w moje. Byłem zbyt blisko. Na rozluźnienie atmosfery chciałem coś powiedzieć lecz zza czerwonookiej wyłonił się znajomy brunet, mój brat. Bąkał coś pod nosem, trzymając lewą dłoń na jej ramieniu. Nie miałem z nim dobrych stosunków, spojrzałem na niego piorunującymi tęczówkami. Nigdy nie miał dobrego stylu, czarne rurki, granatowa kurtka z pod której wystawała ciemna koszula. Emo – jak to młodzież mówi. Nie byłem już taki młody jak ten siedemnastoletni gnojek. Pięć lat to chyba spora różnica, nie? W każdym razie nie nadążałem za nim i za jego wybrykami, mogę zaryzykować stwierdzeniem, że większość dziewczyn chciało go mieć. Dlaczego? Tego nie wiem. Chociaż kiedy ja byłem młody było tak samo… Młody, jak to zabrzmiało.
Ona. Odchodzi. Ulegle za moim głupim, młodszym bratem. Naprawdę się zakochałem. To przecież nielogiczne. Jak? Nigdy z nią nie rozmawiałem, nie wiem jak się nazywa, jak brzmi jej głos… Spojrzałem na dwie sylwetki oddalające się ode mnie. Westchnąłem cicho i obróciłem się na pięcie. Przede mną stała moja dziewczyna, piorunowała mnie wzrokiem. Nic nie mówiąc, ominąłem ją i ruszyłem do wyjścia. Krzyknęła na cały sklep, że jestem draniem i to koniec. Zawsze tak mówi. Później wraca z płaczem wmawiając mi niestworzone rzeczy. Z obojętnością wybaczam jej te przezwiska. Dlaczego? Jest to dość nowoczesna dziewczyna, nie prosi się o ślub czy dzieci. Mieszkamy osobno. Nie zaprasza mnie na obiady do rodziców. Więc czemu miałbym ją zostawić, zostawiła dla mnie męża i dziecko. Była starsza, dokładnie o cztery lata. Jak na matkę wyglądała całkiem przyzwoicie – duży biust, delikatne wcięcie w talii. Zazwyczaj nosiła spódniczki i koszulki na ramiączkach. Swoje długie, czarne włosy pozostawiała w małym nieładzie, duże i krwiste oczy patrzyły z dystansem na świat. Często roniły łzy mające za zadanie zatrzymanie mnie. Nie działało to na mnie.
„Okropny drań! To koniec… Koniec z nami, definitywnie!”
I tak jak przypuszczałem – przybiegła z powrotem, po paru tygodniach. Wybaczyłem, bo co miałem zrobić. Spojrzałem ukradkiem na widoki za oknem, całkowicie ignorując rozebraną partnerkę leżącą na łóżku. Pomyślałem, że fajnie by było spotkać czerwonowłosą. Tak po prostu… Iść ulicą i odnaleźć w tłumie niebieską czapkę. Uśmiechnąłem się pod nosem rozglądając się po mieszkaniu w celu odnalezienia czegoś do picia. Brunetka nie dawała za wygraną, nie współżyli od listopada – rozpoczął się luty. Złapała moją dłoń ciągnąc mnie do łóżka, dałem za wygraną. Stosunek ciągnął się i ciągnął. Nie rozumiem po co te wszystkie ulepszenia, przeciąganie. W końcu skończyliśmy. Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, otworzyłem lodówkę. Jęknąłem cicho. Znów wylała moje whisky. Nie rozumiem jej do dziś. Rządziła się się w nie swoim domu, pozwalała sobie na dużo. Bardzo dużo. Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowiłem się przespać. Szara niedziela zmieniła się w pełen nadziei poniedziałek. Południe minęło bez problemowo. Po pracy, tradycyjnie udałem się do supermarketu, przysiadłem na ławce koło kwiaciarni Yamanaka. Rozejrzałem się. Nie było jej. Spojrzałem na zegarek – za piętnaście szesnasta. Zdenerwowany wstałem i wyszedłem ze sklepu. Spodziewałem się najgorszego, kichnąłem. „Cholerna pogoda!” myślałem. Szedłem co raz szybciej i szybciej. Doszedłem do baru w którym pracowałem, właścicielami byli moi dwaj kumple – Sasori i Deidara. Moja robota polegała na przychodzeniu rano i ogarnięciu finansów oraz wieczorem by dokonać podobnego. Chwyciłem za klamkę, jednak powstrzymałem się przed wejściem do środka – usłyszałem znajomy głos. Młodzieńczy, ale zachrypnięty. Wyraźnie się awanturował, bo wyraźnym dźwiękiem był krzyk Deidary. Nagle umilkli, postanowiłem wkroczyć. Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazali się właściciele, mój brat Sasuke oraz dziewczyna przy której leżała niebieska czapka – szczerze mnie zatkało. Chciałem podejść, poznać ją… Nie potrafiłem, pierwszy raz w życiu po prostu stchórzyłem. Siedziała przy barze i wyraźnie próbowała uspokoić towarzysza, lekko podirytowana. Odwróciła się w moją stronę i delikatnie się uśmiechnęła, widocznie chciała coś powiedzieć, ale mój głupszy braciszek jej na to nie pozwolił – zaczął się jeszcze bardziej wydzierać, to na mnie, to na Deidarę czy Sasoriego. Nie przejmowałem się tym zbytnio, młody musi się wyszaleć. Nie zwracałem na niego większej uwagi dopóki nie zaczął się kłócić z czerwonooką. Ciśnienie mi skoczyło kiedy odważył się podnieść na nią rękę. Odskoczyła. Odetchnąłem z ulgą, już nie tak obojętnie. Szybkim i zdecydowanym krokiem podszedłem do brata, złapałem go za koszulę i wykrzyczałem parę ostrych słów. Spodziewałem się, że czerwonooka naskoczy na mnie, będzie bronić mojego brata. A ta? Uśmiechnęła się. Wyjątkowo… pięknie. Ten uśmiech prześladuje mnie do dziś. Po niemałej sprzeczce wywaliłem bruneta za drzwi, ona zaś wzięła swoje rzeczy i podziękowała mi cicho. Wyszczerzyłem się, pierwszy raz w życiu, jak debil przymykając oczy. Nie ominęło się oczywiście bez komentarzy właścicieli lokalu. Prychnąłem i wyszedłem. Gdzie miałem iść? Do domu, chyba… Pomyślałem, że raczej nie będzie tam mojej partnerki. Kolejne dni mijały w miarę spokojnie, tak jak zazwyczaj. Po pracy udawałem się pod kwiaciarnię i wgapiałem się w posiadaczkę niebieskiej czapki. Pewnego poranka wstałem z łóżka i skacowany otworzyłem drzwi natrętnemu gościowi – moja dziewczyna. Rzuciła mi się na szyje krzycząc jak mnie kocha i jak będziemy się… No, współżyć. Spytałem co to za dzień, bo jeszcze wczoraj się ze mną kłóciła. A ta z brakiem „focha” pisnęła, że to Walentynki – święto zakochanych czyli nas. Przekazałem jej w dość delikatny sposób, że nie mam ochoty na tego typu rzeczy, ta oczywiście zaczęła histeryzować i płakać, że jej nie kocham i nie zależy mi na niej (co było w stu procentach prawdą). W dość niedżentelmeński sposób wywaliłem ją za drzwi i ubrałem na siebie „dobre” ciuchy. Ruszyłem w miasto. Po co? By spotkać niebieską czapkę, piękną okularnicę. Błądziłem po ulicach Tokio, gdzie nie spojrzeć – wesołe twarze, splecione dłonie, kwiaty, czerwień. Można było usłyszeć słodkie słówka, zobaczyć pary w jednoznacznych pozycjach na ławkach w parku. Niewiarygodne, być tak szczęśliwym. – cały czas myślałem zrezygnowany. Uniosłem głowę ku chmurą, pytałem siebie w myślach po co istnieje aż nagle potrąciłem kobietę. Natychmiast zwróciłem na nią uwagę. Jakaś staruszka, przeklinałem życie za to, że to nie czerwonowłosa. Pomogłem poszkodowanej wstać i szedłem dalej. Pomyślałem, że wybiorę się do baru „Pod dziwkarską sztuką” – ta dwójka zawsze miała kreatywne łby, ale niezbyt dobrze pracowało się w takim miejscu. Nieważne. Wpełzłem cicho do środka, rozejrzałem się z nadzieją. Nic. Podszedłem do baru, z dalekiego dystansu rzucając „Jeden Grant’s z lodem” na co śliczna barmanka odparła jakimś pisknięciem. Usiadłem przy blacie czekając na mojego drinka, spojrzałem na postać siedzącą koło mnie – całkowicie mnie zatkało. 


To tyle, pozdrooooooooo ;*
Nowy rozdział.. Nie wiem kiedy będzie, bo nie mam zbyt weny oraz zaczynam czytać Fair Tail. :<

piątek, 8 lutego 2013

Nominacje, pytanka i takie tam.

Tak więc dowiedziałam się, że zostałam nominowana w jakimś konkursiwie.
I to przez dwie osoby.
Bardzo wam dziękuje <3
I pragnęłabym odpowiedzieć na ich (takie same :P) pytania.
I walnąć nominacje (cholera, będzie trudno aż tylu osobom :<) i zadać moje pytania. :D
Jeszcze raz wielka dziękówa.

1. Co skłoniło Cię do prowadzenia bloga?
Niezakończone opowiadanie Kaori (wielki wkurw) i chęć skomentowania bloga Shika i Marutemari (gdy już założyłam konto, samo sie jakoś ^^)

2. Jakie było twoje pierwsza anime lub manga?
Anime - o 19.00 leciał Król Szamanów a po nim Naruto. Czyli Król Szamanów o 20 minut <3
Manga - Naruto.

3. Czy cieszą Cię komentarze pod twoimi postami i dlaczego?
Cieszą, bardzo. Cieszą mnie nawet negatywne ponieważ człowiek uczy się na błędach, a nie zawsze je dostrzega...
Kiedy tylko założyłam bloga, miałam od razu dwa komentarze, chwalące. Popłakałam się.

4. Na co ostatnio chorowałaś?
Angina i katar.

5. Co sądzisz o parze NaruSaku?
Kocham <3

6. Jakie blogi lubisz czytać?
Może raczej powiem jakich nie lubię i zostanie to co lubię lub jest neutralne. Nie lubię paringowania Gaary z kimś innym niż Matsuri (od razu wkurw i wyłączam) a zwłaszcza z wymyślonymi bohaterami. No normalnie jak takie coś widze to kompa mam ochote wypieprzyć za okno. Nie lubię blogów NaruHina i SasuSaku, ale jeśli blog jest ogólnie o ShikaTema/GaaMatsu i tamte są tylko pobocznie to czytam.. Nie lubię kiedy jest zbyt dużo błędów ortograficznych, brak znaków interpunkcyjnych, kiedy ktoś gubi się we wszystkim co pisze. Kiedy na blogu jest za dużo gifów (muli mi). Blogi w których Temari psiapsi się z Ino (BOŻE, KURWA, WSZĘDZIE TYLKO TO....) i mówi, że ona wcale nie jest taka głupia (raz natrafiłam na takiego bloga, dziś opuszczonego, ogólnie był dobry tylko to.. no i wyłączyłam) I nienawidzę, gdy ktoś ośmiesza Karin.

7. Co lubisz bardziej Nutelle czy Góralki?
Góralki. Nie jara mnie Nutella.

8. Czy masz rodzeństwo?
NA SZCZĘŚCIE NIE.

9. Co sprawia, że jesteś szczęśliwy.
Takie małe ShikaTema w mandze/anime. *_*

10. Czy masz zwierzątko?
Tak, psa. Lucky :d

11. Jaka jest twoja ulubiona postać z twojego pierwszego anime/mangi?
Z mangi, Król Szamanów to (jak dobrze pamiętam, nie oglądałam tego ze 4 lata) Anna :D
Z anime, Naruto to Gaara. < 333


Nominacje ode mnie :
Kinga Szafirowata
Kiniuś
Kaori
Neko Fuyu
Kina. (wiem, że tego nie zobaczysz, ale Cię uwielbiam ;3)
Pani z tego bloga (nigdzie nie mogę znaleźć nazwy :<.) troublesome--love.blogspot.com
Marta Anonim
CarpeDiem
Isabel Witther
Uzumaki
Wiktoria Kaminska

Pytania od Gapp's wife :
1. Cztery ulubione blogi?
2. Czy kiedykolwiek oglądałeś/aś anime "Zetsuai"? (fuuuj)
3. Wolisz yuri czy yaoi? (fuuuj 2x)
4. Jakiej muzyki najczęściej słuchasz?
5. Jak bardzo nie lubisz łan gajrekszyn? (tylko nie mów, że lubisz! XD)
6. Lody - czekoladowe czy waniliowe?
7. Rap czy rock? Co bardziej lubisz?
8. Jaka jest twoja wiara? (nie na papierze, jeśli po chrzcie przestajesz wierzyć to, to się liczy)
9. Najpoważniejszy problem na świecie wg. Ciebie to..?
10. Pies czy kot? (musze walnąć takie pytanie, bo niektóre to jak na wybory Miss World)
11.Ulubiona manga?

W nawiasach moje dopiski, nie cz. pytania.
Aha i teraz ważna informacja.
Autorkę opuściła trochę wena, ale to nic. Niedługo będzie tysiąc wyświetleń a ja nie mam dla was łanszota D: ale nie szkodzi, jak napiszę to dodam coś na pewno, na rocznicę np. 1100 wyświetleń czy coś x.x W każdym razie, musze napisać łanszota. Lecz nie wiem o czym chcecie czytać. Rzućcie jakimś paringiem.
Pozdro. To chyba tyle. o.O

Jak sobie coś przypomnę to walnę drugiego wpisa i będzie spam x_x.

Foteeeeeeeeeeczki na dzień dobry *__* (wczoraj wróciłam z Norwegii, masakra, ile tam bambusów i turków, fuj)







Moja wspaniała tapeta na kompie *_*
















Itachi x Karin - cudo :3





















Kto ma fejsa (ja już nie mam) proszę o lajkowanie tegoż to fanpejdża :>








A NA KONIEC MOJA ŻELAZNA ZASADA W FANARTACH I FANFIKACH :
http://breakingsasuke.deviantart.com/art/Bye-Bye-Bye-288946507 i hoy.


PS - nie zapomnijcie napisać mi tu jakiś słit parek, bo łanszota nie mam o kim pisać C: