Poranek. Prawie
każdy miał trudność z opuszczeniem swych łóżek, na przykład staruszka nie miała
problemu ze wstaniem. Powędrowała jak najszybciej zrobić kanapki dla
dzieciaków, westchnęła przeciągle. Nie chciała by ta miła młodzież opuściła jej
dom, fakt – wyruszyć mieli dopiero wieczorem, ale tak mało czasu… a Naruto był
takim wspaniałym chłopakiem! Kobieta przywiązała się do niego po jednym
wieczorze, bardzo rozrywkowym, gdyż obecne było sake. Oni w pełni świadomi
zaczęli pić. Pili i pili, końca nie było. Mieli problem z dotarciem do swoich
pokoi, ale jak to mówią „praktyka czyni mistrza” – za którymś razem w końcu
wczołgali się na łóżka. Największą przeszkodą były schody, piętnaście okropnie
śliskich stopni. Niby niewiele, ale w ich stanie… Oj, mieli problem!
Upierdliwe… -
stwierdził w myślach Shikamaru zaciągając się swym papierosem. Kątem oka
spoglądał na widoki za oknem, wioska Takumi przypominała w dużym stopniu
Konohę. Uśmiechnął się. Nagle, rozległo się pukanie. Skrzywił się wyrzucając
papierosa za okno, rzucił głośne „wejść” po czym drzwi się otworzyły.
- Cześć. – mruknął w stronę dziewczyny.
- Yhm? A, cześć. – odpowiedziała niespokojnie. Chłopak nie
miał na sobie koszulki, nie mogła więc narzekać na widoki. Ona zaś przygotowana
w stu procentach, włosy – tradycyjnie związane w cztery kitki. Jej strój
zmienił się tylko tym, że na ciemnym topie miała zbroję ANBU. Mało kto
wiedział, że od niedawna należy do tej grupy. Postanowiła kontynuować - Prawdopodobnie zespół Sasuke się
przemieszcza, ale ich główna kwatera znajduje się w Otogakure. Co jeśli
dotrzemy na miejsce a nie będzie go tam?
- Cóż… Wtedy na niego poczekamy. – dodał unosząc kącik ust.
– Wątpię by wystarczył Ci ktoś inny.
Blondynka słysząc to uśmiechnęła się delikatnie. Westchnęła
głęboko po czym dodała :
- Pamiętasz coś w ogóle?
- Niezbyt. – strateg Konohy zmarszczył nos. Ciekawe co z Naruto, cosik sobie nie radził…
Mina Shikamaru zdradzała wszystko, opuścili pomieszczenie i
skierowali się ku jadalni. Cała czwórka jadła w ciszy, obmyślając strategię. Każdy swoją indywidualną.
Tymczasem w Sunie
trwały obrady jouninów, stojąc za drzwiami można było wywnioskować, że się
kłócą. W tej sytuacji nie okazywali szacunku pomnikom poprzednich władców,
rzucali mięsem i grozili sobie. Było tam strasznie głośno, jedyną osobą
spokojnie siedzącą był… Gaara. Miał ogromną trudność by pogodzić się ze stratą
brata, przysłuchiwał się cicho bluzgami na Tsunade i jej całą „pieprzoną Konohę”
.
- Nie dość, że straciliśmy Kankurou to jeszcze Temari! Nie
rozumiem jak ta starucha mogła ją puścić z jakimiś patałachami! – krzyczał
jeden ze zgromadzonych.
- A wiadomo chociaż kto z nimi poszedł?! – odezwał się Baki,
zwrócił się ku czerwonowłosemu. – Kazekage, czemu nic nie mówisz?
- Ponieważ jestem spokojny.
W sali rozległy się nieprzyjemne szepty, Gaara udał, że ich
nie słyszał.
- Poszła z Narą Shikamaru, który pod moją nieobecność
dowodził dywizją czwartą. – dodał po czym westchnął. – Oraz z Uzumakim Naruto.
- Co nie zmienia faktu, że… że…! – zawahał się najstarszy w
pomieszczeniu. – Straciliśmy już jednego silnego jounina, szkoda pańskiej sios
– Kage nie dał mu dokończyć, uderzył pięścią z niewiarygodną siłą w stół,
niszcząc go.
- Hokage wie co robi i ja ją popieram. – rzucił i wstał. –
Obrady zakończone, do widzenia.
Zdenerwowany
wyszedł z pomieszczenia, zamyślony spojrzał w sufit, niespodziewanie wpadł na
swoją uczennicę. Skierował uwagę na niej, upadła. Bez wahania podał jej dłoń.
- Wybacz.
- Um… Nic się nie stało, Gaara-sama! – stwierdziła łapiąc
się jego dłoni, podniosła się. Oblana rumieńcami, chciała już coś powiedzieć,
lecz jej przerwano.
- Masz może ochotę na trening? – zapytał z nadzieją w
głosie. Widać było, że był zdenerwowany i potrzebował się na czymś wyżyć.
Kiwnęła głową, ten ruszył w stronę placu ćwiczebnego, dziewczyna podreptała za
nim, niewiele myśląc. Kiedy dotarli na wyznaczony teren, szatynka zdążyła się
tylko rozciągnąć kiedy zza rogu wyskoczyła zarówno jej przyjaciółka jak
rywalka, Sari.
- Gaara-sama! – krzyknęła brązowooka w stronę Kazekage, on
zaś spodziewał się najgorszego.
- Hm? – mruknął niechętnie. Teraz się zacznie… - pomyślał. Lecz oczy dziewczyny nie były
roziskrzone jak zawsze, gdy go widziała tylko smutne.
- Czy to prawda, że Kankurou-sensei…?
- Tak. – odburknął. Jego brat wiele nauczył tą dziewczynę,
skupiał się głównie na niej i na Ittesu. Lalkarz wyczuł ogromny entuzjazm
względem jego nauk, myśli. Dogadywali się bardzo dobrze, chodzili razem na
misje kiedy Matsuri ślęczała nad papierami przy swoim nauczycielu. I tak wiele
dziewczyn (i nie tylko…) jej zazdrościło ponieważ prawie całe dnie
przesiadywała u boku młodego Kazekage. Czerwonowłosy spojrzał na dziewczynę,
jej twarz była mokra a oczy zapuchnięte. Czarnooka coś do niej mówiła,
pocieszała – na marne.
- Ale dlaczego akurat nasz, mój i Ittesu, nauczyciel?!
Dlaczego?! – krzyczała próbując opanować lament. – Dlaczego nikt inny nie
poszedł na tą misję? Na tą pieprzoną misję… - dodała kryjąc twarz w dłoniach,
bardzo szybko się przywiązywała. Już miała coś dodać, ale poczuła rękę na swoim
ramieniu. Odwróciła się gwałtownie, ujrzała swojego ojca, jednego z rady Suny.
- Sari… Uspokój się! Stoisz przed Kazekage i nie wypada. W
świecie ninja to się zdarza, nie ma co płakać i… i do domu! – pogonił córkę
starając się chociaż raz nie ulec. Dziewczyna posłusznie wstała i ruszyła w
stronę domu, na placu ćwiczebnym został przywódca wioski i jego uczennica.
Oboje westchnęli głęboko, Pustynny oparł się zrezygnowany o siatkę. Spojrzał na
szatynkę.
- Gaara-sama, czy coś…
- Nic. – mruknął patrząc w niebo, ponownie skierował swoją
uwagę na dziewczynę. – I odpuść sobie te
„sama” czy „sensei”… Po prostu Gaara. – dodał po czym zniknął w drobinkach
piasku.
No to mieliśmy
trening... Gaara. – pomyślała patrząc na zachodzące słońce. Ciekawe co dzieje się z Temari…
Czarna noc.
Blondwłosa kunoichi niepewnie usiadła na łóżku, niemiłosiernie zmęczona. Cały
dzień spędziła w wiosce na szukaniu informacji, by było szybciej rozdzielili
się. Te zajęcie było nudne i bezsensowne – do czasu. Kiedy cała trójka spotkała
się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej porze, kiedy mieli już wracać do
tymczasowego domu coś jakby… „magicznie” wyskoczyło zza drzewa, malutka
dziewczynka – na oko czterolatka, lekko podrapana i brudna. Powiedziała im dość
sporo o Sasuke, na dodatek to, że jest jego córką. Naruto nie mógł w to
uwierzyć, mimo, że mała w dużym stopniu przypominała jego byłego przyjaciela.
Po niedługiej rozmowie, brunetka zniknęła. Shikamaru analizując wszystkie
zebrane informację doszedł do wniosku, że Uchiha niezmiennie znajduje się w
Oto.
W pokoju Temari rozległo się pukanie, niegłośne i delikatne.
Wykrztusiła z siebie ciche „wejść” a w drzwiach stanął… jej kompan, Shikamaru.
Co jak co, ale o tej godzinie się go nie spodziewała. Uśmiechnęła się zuchwale,
kiedy już miała mu dogryźć, on przybliżył się do niej.
- Jutro wyruszamy. Możliwe, że go spotkamy. I możliwe jest
to, że to nasza ostatnia noc. – stwierdził spokojnie, ziewnął głęboko.
- Zabiję go nawet jeśli sama miałabym zginąć…
- Wiem. – uśmiechnął się szeroko by poprawić towarzyszce
humor. – Jesteś silna.
- Lecz z Tobą przegrałam. – spojrzała mu w oczy nie
mrugając. – Jaki był prawdziwy powód tego, że się poddałeś?
- Prawdziwy, mówisz… Wątpisz w to, że chciałem z tego
wybrnąć zwycięsko?
- Dokładnie tak. – mruknęła spuszczając wzrok i zawieszając
go na torsie bruneta.
- Byłabyś zawiedziona, gdybyś nie mogła walczyć w następnych
pojedynkach, prawda? Fakt, że dalsze rozgrywki COŚ zakłóciło, ale tego nie
mogłem przewidzieć. – rzucił, zuchwale uśmiechając się. Widząc niemały grymas
na twarzy zielonookiej, objął ją jedną ręką. Była tak zmęczona, że nic nie
zrobiła. Po prostu milczała. Po jakimś czasie wtuliła się w niego, była silną
kunoichi, zarówno psychicznie jak i fizycznie, ale nie dawała już rady. Za dużo
osób w życiu straciła, za dużo błędów popełniła. Miała nadzieje, że po tym jak
zabije Sasuke, sama umrze.
- I co będzie potem? – zapytała w końcu odgarniając grzywkę
z twarzy, Nara nadal trzymał ją w swoich objęciach.
- To co zawsze. Pewnie… - dodał zniechęcony, nie podobała mu
się perspektywa mieszkania trzy dni od Temari, od wojny praktycznie się nie
rozstawali. Ona bardzo często przebywała w Konosze, każda misja była pretekstem
do spotkania. Przywódcy wiosek udawali, że wszystko to przypadek. Wszyscy
pamiętali to nieszczęsne wydarzenie podczas wojny, małą chwilę słabości, kiedy
to młody Nara był pewny swoich uczuć… Wrócił na chwile do tego wydarzenia.
Brunet ze
zrezygnowaniem upadł na ziemię po masowym ataku Madary, ostry pręt tylko
delikatnie zahaczył jego nogę, o wiele gorsza była siła wiatru towarzysząca
ostrym narzędziom. Oraz… Oraz widok towarzyszy ginących na froncie. Naruto wraz
z Kakashim rozmawiali z Tobim, Sakura porzuciła walkę i ruszyła z pomocą innym,
odór krwi, krzyki ofiar… Nikt nie chciałby tego przeżyć. Czarnooki obrócił
swoją głowę w kierunku towarzyszki z dywizji czwartej, znał ją parę lat i
wielokrotnie musiał z nią przebywać. Dziewczyna nie dawała rady wyłącznie
fizycznie, przeklinała pod nosem przywódcę wrogiej grupy.
- Nie dam już rady…
Wymiękam. – rzucił w jej stronę, na co ta odpowiedziała gorzkim spojrzeniem.
- Musisz żyć.
- Rozejrzyj się. Nie
ma już po… - lecz nie dane było mu dokończyć, z niewiarygodną szybkością blondynka
znalazła się koło niego obejmując jedna ręką, w drugiej trzymała wachlarz.
Nagle wszystkie oczy zgromadzonych przeniosły się na nich. Nieświadoma tego
dziewczyna cmoknęła go w policzek i zachrypniętym głosem rzuciła „Musisz
przeżyć…”
Shikamaru wrócił do rzeczywistości, uśmiechając się delikatnie. Dziewczyna w jego ramionach zasnęła. Co za upierdliwa kobieta... Gdyby nie ona już parę lat temu bym nie żył i miałbym spokój... - pomyślał i roześmiał sie chicho. Wyjątkowo nie mógł zasnąć tej nocy.
Dopiero zaczęłam czytać a już zapowiadali koniec? Lipa no... Ag ten shikamru i jego upierdliwe. Ładnie ładnie. Gaara jaki spokojny. Kocham go. Uwielbiam. Kocham kocham. Dobra koniec. Ag te wspomnienia. Czekam na dalsze.
OdpowiedzUsuńnie przejmuj się, jeszcze trochę popiszę :>
UsuńWitam, z tej strony Unnoticed z Katalogu Naruto. Twoje zgłoszenie zostało rozpatrzone pozytywnie, jednakże chciałabym się Ciebie zapytać, gdzie znajdę adres Katalogu na Twojej stronie? Prosiłabym Cię o wstawienie jakiegokolwiek odnośnika na swojego bloga, a jeśli go nie zauważyłam, a jest, proszę poinformuj mnie, gdzie mogę go znaleźć. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie,
OdpowiedzUsuńwww.Katalog-Naruto.blogspot.com
Wybacz było w niewidocznym miejscu, już jest w "czytam" :D
UsuńNo, nareszcie usatysfakcjonowała mnie długość notki:). Momenty ShikaTema wyszły cudnie, nie ma to jak popijawa do utraty kontaktu z rzeczywistością:). Na obradach u Kazekage rzucali się mięsem:)? Już to sobie wyobrażam. No i co to ma być, że Ty już epilog masz napisany?!! He? Ja chcę tu mieć długaśną historię, jak Moda na seks:). To nie jest prośba: masz pisać jak najwięcej i jak najdłużej!!!
OdpowiedzUsuńBoskie pisz kobieto pisz xd nie planuj mi tu końca bo Kiniuś chce tu dużooooooooo notek pisanych przez tak wspaniała autorkę jak ty :P A więc niech wena cię nie opuszcza bo chce niedługo widzieć następny rozdzialik bo ciekawi mnie co będzie dalej o i poproszę więcej wątków o tym co się działo na wojnie pomiędzy Shikamaru, a Temari <3
OdpowiedzUsuńCzaję , sama też już dawno wymyśliłam koniec swojej historii o ShikaTema , ale mam co do niej wątpliwości ;) Rozdział świetny (Gaara jest kochany ♥) Schikamaru bez koszulki *0* ahhh , moja wyobraźnia zaczyna działać ;) Pisz dalej , z chęcią przeczytam jeszcze jeden rozdział :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award - gry gdzie odpowiadasz na zadanie przez kogoś pytania (w tym przypadku mnie), później sama wymyślasz 11 pytań i nominujesz do odpowiedzenia na nie kolejne 11 osób :D
OdpowiedzUsuńP.S. Nie możesz nominować osoby , która nominowała ciebie.
[pytania zadane są na moim blogu , odpowiadasz na nie na swoim :) ]