wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział czwarty, księga pierwsza - Nienawiść.

Muszę was zasmucić faktem, że mam już koncepcję na zakończenie bloga, baaa... nawet epilog mam napisany XDD Ale księga pierwsza jeszcze troche się pociągnie, krótsza i gorsza będzie druga (i ostatnia) tak wiec chwile tego bloga są policzone (no bardziej oszacowane...) od następnej notki, będę dbała bardziej o długość. to jest rozpoczęcie nowej, długiej ery. Wieeem, nie zrozumieliscie z mojego bełkotu nic a nic, ale co tam.. miłego czytania ;*


   Poranek. Prawie każdy miał trudność z opuszczeniem swych łóżek, na przykład staruszka nie miała problemu ze wstaniem. Powędrowała jak najszybciej zrobić kanapki dla dzieciaków, westchnęła przeciągle. Nie chciała by ta miła młodzież opuściła jej dom, fakt – wyruszyć mieli dopiero wieczorem, ale tak mało czasu… a Naruto był takim wspaniałym chłopakiem! Kobieta przywiązała się do niego po jednym wieczorze, bardzo rozrywkowym, gdyż obecne było sake. Oni w pełni świadomi zaczęli pić. Pili i pili, końca nie było. Mieli problem z dotarciem do swoich pokoi, ale jak to mówią „praktyka czyni mistrza” – za którymś razem w końcu wczołgali się na łóżka. Największą przeszkodą były schody, piętnaście okropnie śliskich stopni. Niby niewiele, ale w ich stanie… Oj, mieli problem!
Upierdliwe… - stwierdził w myślach Shikamaru zaciągając się swym papierosem. Kątem oka spoglądał na widoki za oknem, wioska Takumi przypominała w dużym stopniu Konohę. Uśmiechnął się. Nagle, rozległo się pukanie. Skrzywił się wyrzucając papierosa za okno, rzucił głośne „wejść” po czym drzwi się otworzyły.
- Cześć. – mruknął w stronę dziewczyny.
- Yhm? A, cześć. – odpowiedziała niespokojnie. Chłopak nie miał na sobie koszulki, nie mogła więc narzekać na widoki. Ona zaś przygotowana w stu procentach, włosy – tradycyjnie związane w cztery kitki. Jej strój zmienił się tylko tym, że na ciemnym topie miała zbroję ANBU. Mało kto wiedział, że od niedawna należy do tej grupy. Postanowiła kontynuować  - Prawdopodobnie zespół Sasuke się przemieszcza, ale ich główna kwatera znajduje się w Otogakure. Co jeśli dotrzemy na miejsce a nie będzie go tam?
- Cóż… Wtedy na niego poczekamy. – dodał unosząc kącik ust. – Wątpię by wystarczył Ci ktoś inny.
Blondynka słysząc to uśmiechnęła się delikatnie. Westchnęła głęboko po czym dodała :
- Pamiętasz coś w ogóle?
- Niezbyt. – strateg Konohy zmarszczył nos. Ciekawe co z Naruto, cosik sobie nie radził…
Mina Shikamaru zdradzała wszystko, opuścili pomieszczenie i skierowali się ku jadalni. Cała czwórka jadła w ciszy, obmyślając  strategię. Każdy swoją indywidualną.
   Tymczasem w Sunie trwały obrady jouninów, stojąc za drzwiami można było wywnioskować, że się kłócą. W tej sytuacji nie okazywali szacunku pomnikom poprzednich władców, rzucali mięsem i grozili sobie. Było tam strasznie głośno, jedyną osobą spokojnie siedzącą był… Gaara. Miał ogromną trudność by pogodzić się ze stratą brata, przysłuchiwał się cicho bluzgami na Tsunade i jej całą „pieprzoną Konohę” .
- Nie dość, że straciliśmy Kankurou to jeszcze Temari! Nie rozumiem jak ta starucha mogła ją puścić z jakimiś patałachami! – krzyczał jeden ze zgromadzonych.
- A wiadomo chociaż kto z nimi poszedł?! – odezwał się Baki, zwrócił się ku czerwonowłosemu. – Kazekage, czemu nic nie mówisz?
- Ponieważ jestem spokojny.
W sali rozległy się nieprzyjemne szepty, Gaara udał, że ich nie słyszał.
- Poszła z Narą Shikamaru, który pod moją nieobecność dowodził dywizją czwartą. – dodał po czym westchnął. – Oraz z Uzumakim Naruto.
- Co nie zmienia faktu, że… że…! – zawahał się najstarszy w pomieszczeniu. – Straciliśmy już jednego silnego jounina, szkoda pańskiej sios – Kage nie dał mu dokończyć, uderzył pięścią z niewiarygodną siłą w stół, niszcząc go.
- Hokage wie co robi i ja ją popieram. – rzucił i wstał. – Obrady zakończone, do widzenia.
   Zdenerwowany wyszedł z pomieszczenia, zamyślony spojrzał w sufit, niespodziewanie wpadł na swoją uczennicę. Skierował uwagę na niej, upadła. Bez wahania podał jej dłoń.
- Wybacz.
- Um… Nic się nie stało, Gaara-sama! – stwierdziła łapiąc się jego dłoni, podniosła się. Oblana rumieńcami, chciała już coś powiedzieć, lecz jej przerwano.
- Masz może ochotę na trening? – zapytał z nadzieją w głosie. Widać było, że był zdenerwowany i potrzebował się na czymś wyżyć. Kiwnęła głową, ten ruszył w stronę placu ćwiczebnego, dziewczyna podreptała za nim, niewiele myśląc. Kiedy dotarli na wyznaczony teren, szatynka zdążyła się tylko rozciągnąć kiedy zza rogu wyskoczyła zarówno jej przyjaciółka jak rywalka, Sari.
- Gaara-sama! – krzyknęła brązowooka w stronę Kazekage, on zaś spodziewał się najgorszego.
- Hm? – mruknął niechętnie. Teraz się zacznie… - pomyślał. Lecz oczy dziewczyny nie były roziskrzone jak zawsze, gdy go widziała tylko smutne.
- Czy to prawda, że Kankurou-sensei…?
- Tak. – odburknął. Jego brat wiele nauczył tą dziewczynę, skupiał się głównie na niej i na Ittesu. Lalkarz wyczuł ogromny entuzjazm względem jego nauk, myśli. Dogadywali się bardzo dobrze, chodzili razem na misje kiedy Matsuri ślęczała nad papierami przy swoim nauczycielu. I tak wiele dziewczyn (i nie tylko…) jej zazdrościło ponieważ prawie całe dnie przesiadywała u boku młodego Kazekage. Czerwonowłosy spojrzał na dziewczynę, jej twarz była mokra a oczy zapuchnięte. Czarnooka coś do niej mówiła, pocieszała – na marne.
- Ale dlaczego akurat nasz, mój i Ittesu, nauczyciel?! Dlaczego?! – krzyczała próbując opanować lament. – Dlaczego nikt inny nie poszedł na tą misję? Na tą pieprzoną misję… - dodała kryjąc twarz w dłoniach, bardzo szybko się przywiązywała. Już miała coś dodać, ale poczuła rękę na swoim ramieniu. Odwróciła się gwałtownie, ujrzała swojego ojca, jednego z rady Suny.
- Sari… Uspokój się! Stoisz przed Kazekage i nie wypada. W świecie ninja to się zdarza, nie ma co płakać i… i do domu! – pogonił córkę starając się chociaż raz nie ulec. Dziewczyna posłusznie wstała i ruszyła w stronę domu, na placu ćwiczebnym został przywódca wioski i jego uczennica. Oboje westchnęli głęboko, Pustynny oparł się zrezygnowany o siatkę. Spojrzał na szatynkę.
- Gaara-sama, czy coś…
- Nic. – mruknął patrząc w niebo, ponownie skierował swoją uwagę na dziewczynę.  – I odpuść sobie te „sama” czy „sensei”… Po prostu Gaara. – dodał po czym zniknął w drobinkach piasku.
No to mieliśmy trening... Gaara. – pomyślała patrząc na zachodzące słońce. Ciekawe co dzieje się z Temari…
   Czarna noc. Blondwłosa kunoichi niepewnie usiadła na łóżku, niemiłosiernie zmęczona. Cały dzień spędziła w wiosce na szukaniu informacji, by było szybciej rozdzielili się. Te zajęcie było nudne i bezsensowne – do czasu. Kiedy cała trójka spotkała się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej porze, kiedy mieli już wracać do tymczasowego domu coś jakby… „magicznie” wyskoczyło zza drzewa, malutka dziewczynka – na oko czterolatka, lekko podrapana i brudna. Powiedziała im dość sporo o Sasuke, na dodatek to, że jest jego córką. Naruto nie mógł w to uwierzyć, mimo, że mała w dużym stopniu przypominała jego byłego przyjaciela. Po niedługiej rozmowie, brunetka zniknęła. Shikamaru analizując wszystkie zebrane informację doszedł do wniosku, że Uchiha niezmiennie znajduje się w Oto.
W pokoju Temari rozległo się pukanie, niegłośne i delikatne. Wykrztusiła z siebie ciche „wejść” a w drzwiach stanął… jej kompan, Shikamaru. Co jak co, ale o tej godzinie się go nie spodziewała. Uśmiechnęła się zuchwale, kiedy już miała mu dogryźć, on przybliżył się do niej.
- Jutro wyruszamy. Możliwe, że go spotkamy. I możliwe jest to, że to nasza ostatnia noc. – stwierdził spokojnie, ziewnął głęboko.
- Zabiję go nawet jeśli sama miałabym zginąć…
- Wiem. – uśmiechnął się szeroko by poprawić towarzyszce humor. – Jesteś silna.
- Lecz z Tobą przegrałam. – spojrzała mu w oczy nie mrugając. – Jaki był prawdziwy powód tego, że się poddałeś?
- Prawdziwy, mówisz… Wątpisz w to, że chciałem z tego wybrnąć zwycięsko?
- Dokładnie tak. – mruknęła spuszczając wzrok i zawieszając go na torsie bruneta.
- Byłabyś zawiedziona, gdybyś nie mogła walczyć w następnych pojedynkach, prawda? Fakt, że dalsze rozgrywki COŚ zakłóciło, ale tego nie mogłem przewidzieć. – rzucił, zuchwale uśmiechając się. Widząc niemały grymas na twarzy zielonookiej, objął ją jedną ręką. Była tak zmęczona, że nic nie zrobiła. Po prostu milczała. Po jakimś czasie wtuliła się w niego, była silną kunoichi, zarówno psychicznie jak i fizycznie, ale nie dawała już rady. Za dużo osób w życiu straciła, za dużo błędów popełniła. Miała nadzieje, że po tym jak zabije Sasuke, sama umrze.
- I co będzie potem? – zapytała w końcu odgarniając grzywkę z twarzy, Nara nadal trzymał ją w swoich objęciach.
- To co zawsze. Pewnie… - dodał zniechęcony, nie podobała mu się perspektywa mieszkania trzy dni od Temari, od wojny praktycznie się nie rozstawali. Ona bardzo często przebywała w Konosze, każda misja była pretekstem do spotkania. Przywódcy wiosek udawali, że wszystko to przypadek. Wszyscy pamiętali to nieszczęsne wydarzenie podczas wojny, małą chwilę słabości, kiedy to młody Nara był pewny swoich uczuć… Wrócił na chwile do tego wydarzenia.
Brunet ze zrezygnowaniem upadł na ziemię po masowym ataku Madary, ostry pręt tylko delikatnie zahaczył jego nogę, o wiele gorsza była siła wiatru towarzysząca ostrym narzędziom. Oraz… Oraz widok towarzyszy ginących na froncie. Naruto wraz z Kakashim rozmawiali z Tobim, Sakura porzuciła walkę i ruszyła z pomocą innym, odór krwi, krzyki ofiar… Nikt nie chciałby tego przeżyć. Czarnooki obrócił swoją głowę w kierunku towarzyszki z dywizji czwartej, znał ją parę lat i wielokrotnie musiał z nią przebywać. Dziewczyna nie dawała rady wyłącznie fizycznie, przeklinała pod nosem przywódcę wrogiej grupy.
- Nie dam już rady… Wymiękam. – rzucił w jej stronę, na co ta odpowiedziała gorzkim spojrzeniem.
- Musisz żyć.
- Rozejrzyj się. Nie ma już po… - lecz nie dane było mu dokończyć, z niewiarygodną szybkością blondynka znalazła się koło niego obejmując jedna ręką, w drugiej trzymała wachlarz. Nagle wszystkie oczy zgromadzonych przeniosły się na nich. Nieświadoma tego dziewczyna cmoknęła go w policzek i zachrypniętym głosem rzuciła „Musisz przeżyć…”
    Shikamaru wrócił do rzeczywistości, uśmiechając się delikatnie. Dziewczyna w jego ramionach zasnęła. Co za upierdliwa kobieta... Gdyby nie ona już parę lat temu bym nie żył i miałbym spokój... - pomyślał i roześmiał sie chicho. Wyjątkowo nie mógł zasnąć tej nocy.

8 komentarzy:

  1. Dopiero zaczęłam czytać a już zapowiadali koniec? Lipa no... Ag ten shikamru i jego upierdliwe. Ładnie ładnie. Gaara jaki spokojny. Kocham go. Uwielbiam. Kocham kocham. Dobra koniec. Ag te wspomnienia. Czekam na dalsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, z tej strony Unnoticed z Katalogu Naruto. Twoje zgłoszenie zostało rozpatrzone pozytywnie, jednakże chciałabym się Ciebie zapytać, gdzie znajdę adres Katalogu na Twojej stronie? Prosiłabym Cię o wstawienie jakiegokolwiek odnośnika na swojego bloga, a jeśli go nie zauważyłam, a jest, proszę poinformuj mnie, gdzie mogę go znaleźć. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie,
    www.Katalog-Naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz było w niewidocznym miejscu, już jest w "czytam" :D

      Usuń
  3. No, nareszcie usatysfakcjonowała mnie długość notki:). Momenty ShikaTema wyszły cudnie, nie ma to jak popijawa do utraty kontaktu z rzeczywistością:). Na obradach u Kazekage rzucali się mięsem:)? Już to sobie wyobrażam. No i co to ma być, że Ty już epilog masz napisany?!! He? Ja chcę tu mieć długaśną historię, jak Moda na seks:). To nie jest prośba: masz pisać jak najwięcej i jak najdłużej!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie pisz kobieto pisz xd nie planuj mi tu końca bo Kiniuś chce tu dużooooooooo notek pisanych przez tak wspaniała autorkę jak ty :P A więc niech wena cię nie opuszcza bo chce niedługo widzieć następny rozdzialik bo ciekawi mnie co będzie dalej o i poproszę więcej wątków o tym co się działo na wojnie pomiędzy Shikamaru, a Temari <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czaję , sama też już dawno wymyśliłam koniec swojej historii o ShikaTema , ale mam co do niej wątpliwości ;) Rozdział świetny (Gaara jest kochany ♥) Schikamaru bez koszulki *0* ahhh , moja wyobraźnia zaczyna działać ;) Pisz dalej , z chęcią przeczytam jeszcze jeden rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Award - gry gdzie odpowiadasz na zadanie przez kogoś pytania (w tym przypadku mnie), później sama wymyślasz 11 pytań i nominujesz do odpowiedzenia na nie kolejne 11 osób :D
    P.S. Nie możesz nominować osoby , która nominowała ciebie.
    [pytania zadane są na moim blogu , odpowiadasz na nie na swoim :) ]

    OdpowiedzUsuń